czwartek, 18 lutego 2016

Rozdział 6.


     Tydzień minął bardzo szybko. Na wieczór przed testem Eldren w końcu znalazł odrobinę czasu i poszedł odwiedzić brata. W drzwiach rozminął się z uśmiechniętą Sonią. Polubili się... Służka niosła tackę z resztkami kolacji. Skłoniła się szybko i pobiegła w stronę Domów.

     Airandir był w sypialni, oświetlonej kilkoma świeczkami. Leżał na łóżku z ręką opartą na czole. Zmęczonym wzrokiem spojrzał w kierunku brata i uśmiechnął się. Eldren nabrał pewnych podejrzeń.

- Witam Wielkiego Mistrza!

- Wy chyba nie…

- Hm? Nie! – zaczął się śmiać. – Dlaczego tak myślałeś?

- Nie wiem… Jakaś taka szczęśliwa wyszła, a ja zastałem ciebie na łóżku… zmęczonego…

- Kobietę można zaspokoić także innymi sposobami. – mrugnął. – Była strasznie spięta, więc zacząłem jej opowiadać co wieczór jakąś zabawną sytuację, która mnie spotkała. Dzięki temu w końcu zaczęła się uśmiechać i już nie muszę widzieć strachu w jej oczach za każdym razem, gdy chodzi po moim mieszkaniu.

- To dlaczego jesteś tak zmęczony?

- Dlaczego muszę przejść test? – Airandir zmienił temat. – Przecież widziałem Arenę, praktycznie nic z niej nie zostało. Nie dbano o nią, jak mniemam, od pięciuset lat. Wiem, dlaczego nie ma treningów, ale oprócz nich to na niej odbywały się testy. Czyli ich też już nie ma. Kolejny pomysł króla?

- Nie. Nie tym razem… Tym razem to był pomysł Starszych i mój.

- Nie rozumiem…

- Należysz do ostatnich magów czystej krwi, niewielu już takich jest. Jak wiesz, im bardziej odstaje się od czystej linii krwi, tym słabszym się jest. Większość właśnie takich teraz się rodzi... Słabych. Takim nie ma sensu robić testu. Tylko tym silnym albo czystej krwi. To było postanowione pięćset lat temu.

- Mhm…

     Airandir zamknął oczy. Po jego czole spłynęła kropla potu. Bracie, co się dzieje? Eldren podszedł do łóżka i przyjrzał mu się. Nie wyglądał najlepiej. Cienie pod oczami, rozwichrzone włosy. Ciężko oddychał.

- Jesteś chory?

- Nie… tylko… - usiadł i oparł się o ścianę. – Próbowałem użyć magii…do czegoś innego niż uzdrowienie czy bariera… Próbowałem atakować.

- Próbowałeś? – Eldren usiadł obok brata. – Jak to próbowałeś? Nie udało ci się?

- Nie. Nie mam pojęcia dlaczego… Zapomniałem? Nie. Czy jest możliwa jakaś blokada po tylu latach?

- Tego nie wiem, nikt nie stronił od używania magii do lewitacji, ognistych kul czy…

- Tak, tak, jestem wyjątkowy… I czuję się okropnie… Odkąd zakończyłem ostatnią próbę nie opuszcza mnie gorączka, mam problem ze snem, boli mnie klatka piersiowa…

- Ile to trwa?

- Trzy dni…

- Trzy?! – Eldren zerwał się. – Nie możesz wziąć udziału w teście! Nie staniesz w takim stanie przed atakami kilkudziesięciu magów!

- Muszę. Uzdrowię się do jutra. Mocy mam na tyle.

- Airandirze!

- Nie zachowuj się jakbyś był naszą matką!

- Mówię jako Wielki Mistrz!

- Nie masz nade mną władzy, przecież wiesz!

Ma rację… Nie mam i nikt nigdy nie miał. Od dziecięcych lat biegał własnymi ścieżkami.

- Powiedz mi, jak będzie wyglądał test. Inaczej niż ten, w którym brałem udział będąc osiemnastolatkiem?

- Nie, dokładnie tak samo, z tym, że teraz będą cię atakować znacznie silniejsi magowie.

- Cudnie. – Airandir delikatnie masował obszar wokół kryształu. – Prosto z mostu czy jak zawsze stopniowo od najsłabszych?

- Jak zawsze.

     Rozległo się pukanie do drzwi.

- Wejdź Soniu.

- Przyniosłam okłady i olejki, pomogą w gorączce i może w zaśnięciu. – służka weszła do sypialni i położyła zwinięty wilgotny ręcznik na czole maga, resztę odłożyła na stoliczku obok łóżka.

- Dziękuję, możesz odejść.

     Sonia skłoniła się i wyszła, cicho zamykając za sobą drzwi.

- Nie da się ominąć tych najsłabszych? Pokonywałem ich już wcześniej.

- W tym stanie wątpię żebyś ich chociaż drasnął i, jak sam mówiłeś, nie możesz wydobyć z siebie choćby słabego ogłuszenia.

- Znajdę sposób. Będę uderzał w ich bariery swoją barierą, póki się nie rozbije i nie będą mieli siły, by ją znowu wznieść.

- Świetnie… A co z tymi silniejszymi?

- Nie wiem.

- I nie zrezygnujesz?

- Nie.

     Eldren położył rękę na ramieniu brata i przesłał mu ogromną dawkę magii uzdrawiającej.

- Dziękuję.

- Postaraj się zasnąć tym razem, dobrze?

- Dobrze mamusiu.

     Airandir krzywo się uśmiechnął i patrzył, jak Wielki Mistrz opuszcza pokój. Zastanawiał się, czy podoła jutrzejszemu zadaniu, czy ocali swój honor. Kiedyś jego test kończył się na Galdanie. Ciekawiło go, kim są ci „znacznie silniejsi magowie”. Może przyjadą goście z innych, mniejszych Gildii, założonych na wyspach tuz obok ludzkich miast. A ja upokorzę się przed nimi wszystkimi. Cóż, pora się zdrzemnąć. Wziął drugi wilgotny ręcznik i skropił go olejkiem. Zwinął go w rulon i wymienił z okładem, który był na jego czole. Zdmuchnął świeczki i położył się. Uzdrowienie i olejki zrobiły swoje, w końcu pogrążył się w śnie. Twardym, spokojnym śnie.


**********
 
 
Nowy rozdział ^^  Wkrótce Airandir będzie walczył w teście... a raczej usiłował walczyć...

4 komentarze:

  1. Wygra... Ja to czuję :)
    Pokona wszystkich tak, że będą płakać i kwiczeć :P
    Ale mam nadzieję, że wyleczy się...
    Czekam na next i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, biedny Airandir.
    Czekam, na ten test. Ciekawi mnie, na czym dokładnie polega, kto będzie go atakował/sprawdzał jego moc. I tutaj nasuwa mi się pewne pytanie: skoro kiedyś miał ten test robiony, dlaczego musi go przejść ponownie?
    Piszesz ładnie, miło sie czyta, jednak troszke brakuje mi opisów, tzn. prawie całe rozdziały to dialogi. Cieszyłoby moje oczy, jeśli choć dorzuciłabyś czasem opis pogody za oknem. Oczywiście to tylko sugestia, by czytelnicy mogli lepiej zobrazować wydarzenia, miejsce w którym znajdują się bohaterowie.
    Czekam na kolejną część,
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że mało póki co opisów, ale obiecuję, że to się zmieni ;) z tego rozdziału szczególnie jestem niezadowolona, bo właśnie nie dość, że sam dialog, to jeszcze krótki :/
      Dziękuję za opinię i również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Mogłaś opisać przebieg spotkania Soni i Airandira, przynajmniej widziałabym czemu jest taka szczęśliwa hehe

    OdpowiedzUsuń